Zakopianka w rejonie Nowego Targu to prawdopodobnie jedna z najbrzydszych dróg w Polsce. Są tam piękne górskie widoki, ale uwagę przykuwa głównie gęstwina szpetnych reklam lokalnych przedsiębiorców. Sery górskie, wełniane kapcie, noclegi, warsztat samochodowy… Górale do tego stopnia dbają o swój interes, że nie tylko obstawili drogę pstrokacizną. Pilnują też, by alternatywna droga (ekspresówka Kraków – Zakopane) nie powstała zbyt szybko. Egoistycznie blokują budowę jak tylko mogą – bojąc się ze mniej kierowców na starej Zakopiance to  i mniejszy utarg lokalnych firm.

Możemy się śmiać, że to typowo polska mentalność. Albo zżymać się, że opisane tu przykłady projektów ze Szwajcarii czy Włoch to rozwiązania dla bogatych krajów – a Polska jest na dorobku. Do tego mamy niewykształcone ekologicznie i urbanistycznie społeczeństwo, niezdolne do mentalnej zmiany w krótkim czasie.

Pokażmy więc przykład nietypowego sukcesu we wprowadzaniu ładu przestrzennego i dbałości ekologicznej. 

Ekwador. Nieduży kraj w Ameryce Środkowej. Tam wciąż znajdziemy analfabetyzm, lokalne dyktatury plemiennych kacyków,  masowe ubóstwo czy  ignorancję dla ekologii i wartości społecznych.  Zero standardów architektonicznych – każdy buduje co, jak i gdzie chce. Kiepskie usługi komunalne – w wielu miejscach śmieci walają się po rzekach i górach.  Gdybym w Quito wspomniał o ograniczeniu lub ujednoliceniu reklam, nikt by mnie nawet nie zrozumiał.

Lecimy jednak nieco na zachód – na wyspę, której stolicą jest kilkudziesięciotysięczne miasto Puerto Ayora. To największe miasto archipelagu Galapagos.  Port, lotnisko, hotele, farmy, kilka supermarketów, zakładów produkcyjnych i usługowych. W sezonie – także kilkadziesiąt tysięcy turystów.

Ta sama latynoska mentalność co na stałym lądzie. Tacy sami ludzie, język, kultura.  I tylko diametralnie inne nastawienie do wspólnej przestrzeni – od estetyki, przez ekologię, po transport miejski. Ścieżki rowerowe, sortowanie śmieci,  programy promujące oszczędzanie wody, stanowiska ładowania elektro-aut.

Ta sama mentalność co na stałym lądzie, niewiele większa zamożność niż w stołecznym Quito – jednak zupełnie inna motywacja. Zmiany w zachowaniach wymusiła specyfika przybywających tu turystów. Większość z nich to miłośnicy natury – bo tutaj przylatuje się, by podziwiać faunę. Żółwie morskie i lądowe, iguany, foki czy albatrosy.  By ściągnąć do siebie ten typ zwiedzających, i to na dłużej niż weekend, trzeba wpisać się w ich oczekiwania.  Zapewnić pro-ekologiczne zwiedzanie, dać poczucie że sortując śmieci ocalają ostatnie żółwie. Zaczęło się od drobiazgów, ale na końcu powstał spójny program, którego nie powstydziłaby się Skandynawia czy Kanada.  I ten program działa: na ulicach jest czysto, ścieżki rowerowe są zadbane i używane, gospodarz naszego hosteliku faktycznie sortuje śmieci.

Zarobek, więcej klientów i pracy – to oczywiste motywatory zmieniające społeczne postawy. Gdyby powstał program „500 minus” – 500zł dla każdego, kto zlikwiduje reklamy na swoim płocie, Zakopianka byłaby schludna i zadbana.

Jednak politycy i samorządowcy udowadniali już nieraz, że można się odwoływać także do znacznie tańszych, pozafinansowych aspiracji. Ludzie idą za jakimś liderem, bo oczekują zmiany, poczucia bezpieczeństwa, albo zwyczajnego docenienia ich („to Wy jesteście solą tej ziemi i prawdziwymi Polakami”). Obywatele i aktywiści realizują miejskie projekty, bo rywalizują z innymi miastami o lokalizację u nich olimpiady albo festiwalu – tu motywatorem jest współzawodnictwo i prestiż swojej miejscowości.  Niektórzy angażują się bez gratyfikacji w ruchy religijne czy polityczne, bo chcą się poczuć częścią określonej wspólnoty – i w imię potrzeb asymiliacji  podejmują konkretny wysiłek (np. roznoszenie ulotek czy agitowanie po domach).

Te same motywatory można wykorzystywać do angażowania obywateli w walkę z reklamami czy śmieciami w lesie. W ten sposób można także kształtować pro-wspólnotowe (jak i anty-wspólnotowe) postawy. Kluczem jest trafne rozpoznanie dominujących w danej okolicy potrzeb i motywacji, a potem wykorzystanie ich do swoich proekologicznych czy miejskich akcji.

Oczywiście rozpoznanie pozafinansowych motywatorów i potrzeb danej społeczności nie jest proste – często wymaga wsparcia doświadczonego psychologa społecznego.  Wymyślenie konkretnych bodźców motywacyjnych, spójnych z celami naszej kampanii, też może być wyzwaniem dla grupy psychologów i socjologów. Bo jak np. powiązać zauważoną gdzieś potrzebę „chcemy się czuć bezpiecznie w swoim mieście” z celem „mniej nielegalnych reklam na domach”?  Jeśli jednak uda się to powiązać, to ludzie sami zaczną działać – ściągać reklamy, zgłaszać nadużycia.  Tak jak nieuświadomieni ekologicznie i urbanistycznie mieszkańcy Puerto Ayora. Na ulicach tego miasta nie widziałem nigdzie policjanta pilnującego, bym nie rzucał śmieci na trawnik. W porcie spotkałem jedynie wolontariusza, który rozstawił swoje stoisko promujące jego osobisty pro-ekologiczny projekt „nie wyrzucaj odpadków do morza”. Stał tam i przekonywał turystów – choć nikt mu za to nie płacił.

Projekty edukacyjne, akcje protestacyjne, lobbing prawny – to bardzo szczytne działania. Jednak sprawić, by ludzie sami z siebie mieli motywację do pożądanych zachowań – to znacznie mocnej przyczyni się do sukcesu naszej idei czy kampanii. W Ekwadorze widać to szczególnie dobitnie: jeden kraj, jeden naród – dwa przeciwstawne podejścia do dbałości o wspólną przestrzeń.

Chcieliśmy poznać podwaliny tego motywacyjnego fenomenu, który spowodował tak pozytywne, oddolne i niewymuszone przepisami postawy. Na Galapagos rozmawialiśmy z aktywistami, przewodnikami turystycznymi, samorządowcami i naukowcami. Z tych rozmów wyłania się pakiet motywatorów, które warto brać pod uwagę:

Pieniądze i benefity. Osoby motywowane w ten sposóbangażują się bardziej, jeśli otrzymują nadzieję dodatkowego dochodu albo większych oszczędności.Jeśli jednak pieniądze są jedynym motywatorem, to utrzymanie zaangażowania obywatela będzie trudne i kosztowne. Po pierwsze, pieniądz to czynnik o charakterze zewnętrznym – stale trzeba go ponawiać, by podtrzymać zaangażowanie. Po drugie, benefit raz zarobiony z czasem traci skuteczność. Np. dodatkowy zarobek motywuje tylko pewien czas po jej wzroście, potem człowiek przyzwyczaja się do nowej pensji i nie traktuje jej jako nagrody (ale jednocześnie gdyby ją zabrać, uznałby to za karę).Dlatego u najbardziej pożądanych aktywistów czy obywateli pieniądze i benefity są równoważone lub nawet zdominowane przez motywatory wewnętrzne o charakterze rozwojowym (rozwój umiejętności, wyzwania, decyzyjność).

Poczucie bezpieczeństwa. Osoby, które silnie motywuje poczucie bezpieczeństwa,  lepiej działają, gdy nie odczuwają ryzyka i obaw co do przyszłości. Oczekują, że miasto zapewni im bezpieczne środowisko pracy i klimat życiowy. Bezpieczeństwo rozumieją zarówno jako brak ryzyka wypadku, jak i komfort psychiczny: brak atmosfery leku czy zagrożenia.  Pamiętajmy, że motywuje je poczucie bezpieczeństwa, a to kategoria emocjonalna. Tak jak osobie z lękiem wysokości spadochron nie ułatwi podejścia do krawędzi dachu, tak osoby potrzebującej bezpieczeństwa  nie zmotywuje np. gwarancja prawna, gdy w mieście panuje atmosfera strachu.

Zbyt wysokie (dla każdego oznacza to coś innego) poczucie bezpieczeństwa demotywuje jednak – rozleniwia.

Osoby ceniące bezpieczeństwo częściej też motywuje stabilizacja (choć pamiętajmy że nie ma tu pełnej korelacji). Nie są więc one często pionierami w akceptacji zmian, a jeśli mają ich doświadczać potrzebują więcej czasu na oswojenie się z nową sytuacją. Łatwiej akceptują zmiany zapowiedziane z wyprzedzeniem, wdrażane przez osoby do których mają zaufanie, oraz gdy mają wiarygodne informacje o tym co czeka ich po wdrożeniu zmiany.

Atmosfera i relacje. Osoby motywowane w ten sposób preferują realizowanie projektów w gronie osób, które mogą lubić i które lubią je same. Ważne jest dla nich relacyjne „ludzkie” traktowanie przez szefa: znajomość, docenianie i zaspokajanie ich emocjonalnych potrzeb. Potrzebują środowiska pracy, w którym nie ma „wyścigu szczurów” a człowiek czuje się ważniejszy od zadania, które wykonuje.  Dla takiego środowiska poświecą często inne czynniki: prestiż, pieniądze, rozwój czy decyzyjność. Bez dobrej atmosfery pracy i możliwości pielęgnowania relacji międzyludzkich nie będą efektywne jako aktywiści i obywatele.

Prestiż i rywalizacja o bycie lepszym. Ten czynnik jest ważny dla osób, którym zależy na ocenie ze strony innych, wizerunku, możliwości bycia dumnym z miasta lub projektu (lub chwalenia się tym). Zewnętrzne opinie, jakie wiążą się z wykonywaniem danej pracy, lub związane z nią atrybuty (np. prestiżowy tytuł) wpływają mocno na samoocenę i motywację takiej osoby. Im większa estyma, fizyczne symbole prestiżu i uznania, podziw i szacunek otoczenia, a także przynależność do elitarnych środowisk (np. kluby ekologiczne), tym większa motywacja do pracy.

Rozwój umiejętności. Dla osób motywowanych tym czynnikiem aktywność społeczna jest narzędziem do rozwoju własnych kompetencji. Rozwój ten może być celem samym w sobie (aspiracje intelektualne) lub narzędziem do otrzymania w przyszłości lepszej pracy (szczególnie często u młodszych osób). Tego typu osoby można zmotywować szkoleniami, studiami, konferencjami, ale także rozwojem przez coaching czy delegowanie im ciekawych projektów, albo zapraszanie do udziału w interesujących kampaniach. Osoby te szybko stają się znakomitymi wolontariuszami (jeśli działają w projektach zgodnych z ich potencjałem), ale oczekują coraz ciekawszych zadań  – zgodnych z ich aktualnymi kompetencjami. Rutyna  zadaniowa może je łatwo wypalać.

Awans i kariera. To czynnik ważny dla osób o wysokich ambicjach. Awans może być celem samym w sobie (jako potwierdzenie pozycji zawodowej – fachowej lub menedżerskiej).  Często jest wtedy kluczowym elementem kształtowania się samooceny aktywisty.  Może też być skorelowany z innymi czynnikami motywacji. Z „wyzwaniami” – gdy kolejne szczeble w hierarchii organizacji stają się celami, wyzwaniami jakie wolontariusz postawił sam sobie (analogicznie jak wspinacze stawiają sobie za cel zdobywanie coraz to kolejnych szczytów). Z „decyzyjnością”, a czasem także potrzebą władzy – gdy awans jest sposobem na otrzymanie stanowiska wyposażonego w decyzyjność, albo wiąże się z posiadaniem większej ilości podwładnych. Lub też z „prestiżem”, jeśli awans to np. lepszy gabinet, nazwa stanowiska albo zagraniczne konferencje.

Wyzwania. Motywują zwykle ludzi ambitnych, zadaniowych. To osoby, dla których trudny lub innowacyjny cel jest motywacją samą w sobie – nawet jeśli jego osiągnięcie nie jest związane z nagrodą (dlatego są bardzo cenionymi aktywistami a ich motywacja jest trwała). Z drugiej strony, nuży ich rutyna, mało ambitne cele i praca już po osiągnieciu wyzwania (np. raportowanie po projektach). Zwykle są to osoby zdolne do ciężkiej pracy, a nawet poświęceń w imię realizacji celu (aż do przepracowania).  Tego typu osoby statystycznie często otwarte są na zmiany i nowości.  Akceptują też zwykle ryzyko.

Decyzyjność. Ważny czynnik dla osób ceniących samodzielność i niezależność, albo lubiących brać odpowiedzialność  – dlatego często charakteryzuje bardzo dobrych działaczy, z dużym potencjałem eksperckim lub menedżerskim. To czynnik ważny także dla tych, którzy wolą jednoznaczne rozwiązania zamiast kompromisów.  Osoby, które motywuje decyzyjność, nie odnajdą się w pracy wymagającej podporzadkowania, długotrwałych uzgodnień opinii, funkcjonowania w zgodzie ze sztywnymi biurokratycznymi regułami. Za to zwykle nie będą bały się brania odpowiedzialności za zadania, projekty, ludzi i cele do realizacji. Chętnie też podejmą się rozwiązywania problemów, również nietypowych i wymagających nowatorskiego podejścia (szczególnie, jeśli istotnym czynnikiem motywacji są dla nich także „wyzwania”). 

Powyższa lista czynników motywacyjna jest adekwatna zarówno w kwestii motywowania wolontariuszy w NGO, jak i zwykłych obywateli – motywowania do określonych, pożądanych zachowań. Rzecz jasna jednak w ramach każdego czynnika inaczej będziemy oddziaływać na obywatela, jak na wolontariusza.  Np. to samo poczucie bezpieczeństwa czy prestiżu zaspokoimy u obu tych grup w inny sposób.

Findacja Training Projects w oparciu o swoje doświadczenia z obserwacji zagranicznych projektów społecznych – w Hiszpanii, Ekwadorze, we Włoszech – prowadzi warsztaty uczące, jak pozafinansowo motywować jednostki i grupy. Jeśli Twoja organizacja non profit chciałaby bezpłatnie skorzystać z tych szkoleń, zapraszamy do kontaktu.  Nie zawsze uda nam się nawiązać współpracę – często mamy więcej zapytań niż dostępnych trenerów – ale zawsze warto spróbować do nas napisać.